...solić, czy nie solić? Oczywiście chodzi o żarcie dla dzieci... Kiedy Ma. zaczynała swoją przygodę z poznawaniem nowych konsystencji i smaków, jadła wszystko. Papki ze słoiczków, które każdej dorosłej (i w miarę normalnej osobie) skojarzy się... fatalnie. Próbowaliście czegoś takiego? Absolutnie nie nadaje się do jedzenia ;) A ona to wsuwała. Jak ja jej taką zmiksowaną zupkę przygotowałam, też wsuwała. Z czasem ta bezwarunkowa miłość do wszelkich paciek przeszła. W ogóle coraz mniej rzeczy uznawała za jadalne. Sz. - w przeciwieństwie do starszej siostry - od razu się zbuntował. Pluł, kręcił głową. Ewidentnie nie pasowało mu takie jedzonko. Czas mijał, a on uznawał za jadalną jedynie kaszkę. Aż któregoś dnia...
Zmęczona byłam tą nieustanną walką o to, żeby coś zjadł i zdesperowana dałam mu zupę, którą przygotowałam dla nas - krem z dyni i ziemniaków z curry. Posoloną, popieprzona, doprawioną raczej mocno. I zjadł. Duuużą miskę. Do dna. Historia powtórzyła się z najmłodsza naszą pociechą. Mi. równie nie uznawała zupek - czy to gotowców, czy robionych przeze mnie, o ile nie było w nich odrobinki soli, pieprzu ziołowego i majeranku... A mądre poradniki głoszą, że takim maluchom dawać soli nie należy. I co tu robić? Słuchać się ekspertów, czy pozwolić dziecku decydować i dać mu po prostu jeść? A jak nie chce bez soli absolutnie? Nie dawać nic?
Obecnie Ma. nie zje niczego, na czym dostrzeże jakieś przyprawy (najgorszym wrogiem są zioła). Moja koleżanka (pozdrawiamy Igę) napisała ostatnio przepis na ziemniaki z majerankiem. Żeby taki przepis wypróbować, co oczywiście jest kuszące, musiałabym ugotować coś oddzielnie dla Ma. I co tu robić - gotować faktycznie dwa obiady? Zmuszać do jedzenia z przyprawami? Nie dawać nic? (dodam, że nie jest prawdą, że jak dziecko zgłodnieje, to zje - prędzej wyląduje w szpitalu pod kroplówką, niż zje coś, czego nie lubi)...
Mój sposób na to wszystko? Sz. i Mi jedli odrobinkę posolone i doprawione ziołami. Uznałam, że jedzenie warzyw jest ważniejsze od braku soli w pożywieniu. Może mylnie, ale cóż... Chodzi też o to, żeby nie zwariować ;) Ma. staram się nie dawać nic, co ma WIDOCZNE przyprawy. Na razie. Myślę, że przyjdzie jeszcze czas na wypróbowanie przepisu na ziemniaki z majerankiem :) Doczekam tego, jak nie zwariuję ;) Na dylematy dobry jest... zdrowy - nie popie...ony - rozsądek :)