Tak się składa, że ostatnio niemal wszyscy nasi goście podejmowani byli przez nas hummusem. Hummus plus pity i przekąski serwowane do niego okazały się hitem. Co ciekawe, zaczął coraz częściej gościć na ich stołach, "zarażając" pozytywnym smakiem nowych amatorów dobrago jedzenia. Nie trzeba zbyt wielkiego wysiłku, aby stół zastawiony był po brzegi pysznościami. Hummus można podać w kilku wariantach, np. klasycznie (z oliwą i zatarem, czy siekaną natka pietruszki), z chrzanem, z pastą z suszonych pomidorów. Kiedy obok postawi się talerz z pieczonymi warzywami, kiszone lub konserwowe ogórki, oliwki czarne i zielone, kawałki dyni z octu, paprykę (świeżą lub konserwową), naprawdę ma się ochotę siąść i jeść. W ten sposób można przygotować właściwie niemal kazde przyjęcie - imieniny, "domówka", sylwester, urodziny, walentynkowa kolacja...
Poza tym, że można się naprawdę zdrowo i smacznie najeść, to jeszcze wygląda to świetnie. Do tego jest jeszcze coś, co sprawia, że takie "party" jest wyjątkowe. Wszyscy jedzą razem... W jednym talerzu zanurzają kawałki pieczywa/pity i po prostu są razem. Kiedyś ponoć jadano i w Polsce z jednej miski, ale obecnie chyba należy to do rzadkości ;) W wielu kulturach jednak posiłki spożywa się wspólnie, nie tylko siedząc przy jednym stole (przy czym stół należy tu potrzlktowac dość umownie), ale jedząc z jednego naczynia. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawe doświadczenie. Jeszcze dobitniej można stiwerdzić, że jedzenie łączy ;)