StartVariaOch... Ech... Ach...

2265091244 69176fa7bd oSą takie dni w roku, których nadejście przez niektórych witane jest z radością, przez innych wręcz odwrotnie. Tzw. walentynki do takich dni należą. Jedni w te pędy z rana po kwiaty, czekoladki i bilet do kina (rezerwacja na dzisiejszy wieczór już właściwie niemożliwa - sprawdziłam) . Inni krytykują, że to z polską tradycją nie ma nic wspólnego, że... słabo im się robi od wszechobecnych serduszek, misiaczków, buziaczków. Osobiście chyba bliżej mi do tych drugich, ale... Ale jak się tak zastanowić, to walentynki bardzo przydatne są. Część społeczeństwa w tym dniu nieco milsza, po ulicach nieco pogodniejsze niż zwykle nastolatki pomykają; kina, kwiaciarnie, kawiarnie, restauracje notują w tym dniu zwiększony obrót. Może trzeba zbadać wpływ walentynek na dochód państwa i ewentualnie nakazać świętowanie wszystkim? A jak ktoś nie świętuje, to niech zapłaci podatek od świętego spokoju ;)

Walentynki i w ogóle takie "romantyczne" zrywy i uniesienia jakoś mnie nie bawią. Nigdy nie było to dla mnie szczególnie atrakcyjne. Od czasu do czasu lubię obejrzeć sobie jakąś romantyczną komedię, czy spędzić miły wieczór wyłącznie z mężem, pójść z nim do kina, czy na kolację. Ale w życiu dużo cenniejsze jest dla mnie to, że J. potrafi nareperować kran, nasmarować skrzypiące drzwi, że zmywa naczynia i zajmuje się dzieciakami. A zamiast kwiatów wolę dostać jakiś sprzęt kuchenny, albo książkę :)

Oczywiście świętowanie jest ważne. Wspólne przybywanie jest ważne. Wzajemne docenianie się jest ważne. Mówienie sobie "kocham cię" jest ważne. Ale nie dlatego, że tak robi "stado"...  I naprawdę można to robić i 14, i 15 , 20 lutego. A nawet w marcu, kwietniu i wrześniu ;) I naprawdę nie ma przymusu kupowania serduszek, czekoladek i kwiatów. A do kina można iść w niedzielę - jest jeszcze możliwość rezerwacji - sprawdziłam ;)