StartVariaOskary, perspektywa i ospa

oskaryPonoć punkt widzenia zależy od punktu siedzenia... Kilka dni temu świat szalał, bo rozdawano Oskary. Ludzie emocjonowali się tym, co na siebie tego wieczora nałożyły "gwizdy", co mądrego lub oburzającego powiedziały, z kim się pojawiły. A tymczasem u nas trwał horror lub thriller przynajmniej...

Pierwsza część rozpoczęła się ponad dwa tygodnie temu. Tytuł mówi wszystko:
OSPA.
Tak, tak wietrzna, wredna, swędząca. Małe pęcherzyki, krostki, strupki. Gorączka. I główny bohater, czyli Sz. Trzeba mu przyznać, że był niczym kaskader i mężczyzna guma. Potrafił rozdrapać sobie takie krostki, do których na pewno nie mógł dosięgnąć ręką. Nie mam więc pojęcia, jak to zrobił, ale udało mu się. Żeby rodziców utrzymać w ciągłym napięciu, każdej nocy pojawiał się po kilka razy. Najpierw głośne stuknięcie klamki, lekkie skrzypnięcie drzwi i... pojawiał się on. Mały, bezbronny, rozpalony gorączką. Nie był zbyt długi ten odcinek, ale ledwo się zakończył, a już rozpoczął się następny:
OSPA: KOMPLIKACJE
Tu bohaterów było nieco więcej. Mamy dzielną panią doktor, dzielnego Sz., dzielnych rodziców i... superbohatera - antybiotyk. Walczył, walczył, walczył i już się wydawało, że nie osiągnie sukcesu, ale jednak... Pokonał bakterie i gorączkę. Rodzice odetchnęli z ulgą. Na moment jedynie, bo z drżeniem serca wypatrywali kolejnych części. Plotki głosiły bowiem, że spodziewać się ich mogą wkrótce.
Każde kichnięcie, marudzenie, brak apetytu mogły zwiastować, że OSPA: REAKTYWACJA tuż, tuż. No i się doczekali. Ma. powitała dzień wcześniej niż zwykle, oświadczając - inaczej niż zwykle - że chce się jej pić. Czujna matka wiedziała, że to gorączka zmusiła jej biedne dziecko do tego wyznania. Nie pomyliła się. Znalazła też 3 czerwone plamki, które w ciągu dnia nabawiły się paskudnych pęcherzyków. Ospa powróciła...
Zdaje się, że jeszcze to nie koniec...

Takimi historiami żyję teraz. Co tam Oskary... Krostka z pęcherzykiem! To jest dopiero coś. I z perspektywy patrzę na siebie z czasów studiów i myślę, jaka ja durna byłam, że nockę potrafiłam zarwać, żeby "galę oskarową" obejrzeć. A "gala" zwykle nudnawa była. Trzeba było wyspać się porządnie, a nie głowę sobie zawracać durnotami. Oj, głupa byłam, głupia...