jaskolkaJakiś czas temu koleżanka napisała mi sms, że czyta sobie wpisy na meamanu i że to był świetny pomysł, bo wzruszają, bawią i pocieszają. Przyznać muszę, że miłe to było i już, już miało mnie zmobilizować do powrotu do mojego codziennego pisania, a tu znowu COŚ. Nie pamiętam już nawet za bardzo co... Może to było kolejne choróbsko dzieciaków, jakieś pierdoły do pilnego załatwienia, może zwykłe "nie-chce-mi-się". Nie wiem. Grunt, że nie wróciłam z moimi opowieściami o codziennych zmaganiach z rzeczywistością, z moimi przepisami, z anegdotkami o dzieciaczkach.


Aż tu nagle kolejna koleżanka pisze, że chce przeprowadzić ze mną wywiad. "Łał" - myślę sobie. Ale cóż takiego ja mogłabym jej powiedzieć? O co chce mnie zapytać? Doktorat co prawda zaczęłam, ale nigdy nie skończyłam. Praca zawodowa od paru lat odwieszona na kołek. Co prawda, ja sama z mojego życia jestem bardzo zadowolona, ale czy może być w nim COŚ ciekawego dla kogoś z zewnątrz? Co się okazało? Koleżanka pytania zadała o tę moją pisaninę, o życie, o gotowanie, o dzieci. I znowu zrobiło mi się miło. Pomyślałam sobie, że czas na powrót. Może jedna jaskółka wiosny nie czyni. Ale dwie? Mam dwie pewne czytelniczki :) A to już COŚ! Warto się starać i te parę minut dziennie "poświęcić" :) Zwłaszcza, że inspiracji nie brakuje ;)